Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Namibia, 2014    Zachmurzenie
Zwiń mapę
2014
25
cze

Zachmurzenie

 
Nambia
Nambia, Groot Spitzkoppe (Spitzkoppe Rest Camp)
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1751 km
 
Otwieram oko, coś mi szumi. Jednak jesteśmy nad morzem i śpimy prawie na plaży. Coś się jednak nie zgadza - zero słońca, chmury i mży (taka zawieszona wilgoć). Zbieramy się bardzo leniwie, sprawdzamy w necie zaległości i w efekcie z chatkowego kempingu wyjeżdżamy grubo po 10.
Swakopmund to namibijskie wydanie Międzyzdrojów. W pełni rozumiem, że jest to atrakcja dla osób tkwiących w spalonym słońcem pustkowiu bez wody i roślinności, którym wizja falującej wody przywraca równowagę duchową. Niemniej patrząc na miasto, to chyba zaburza równowagę psychiczną. No szał estetyczno-pamiątkarski (aktywny handel jednostek czarnoskórych) w stylu Międzyzdrojów, jak rzekę, do tego uwieńczony latarnią morską i molo, żeby nie było.
Nie poświęciwszy zbytniej uwagi estetyce zewnętrza, muzeom, latarniom i ogólnej atmosferze, doceniamy obecność banku (wymiana waluty) oraz supermarketu (spiżarnia była już tak pusta, że nawet nie zaatakowały nas baboons, którymi serdecznie grożono nam w Naukluft). I żegnajcie tutejsze Międzyzdroje, zwłaszcza, że totalnie zachmurzone.
W planie jest za to odwiedzenie endemicznej staruszki - czyli okazu pustynnej rośliny welwitschia, który ma ponad 1500 lat. Roślina jest paskudna (dwa rozchodzące się liście, usychające na końcach, zapewniające podlewanie korzeni kroplami wody skondensowanymi z mgły, a w centrum jakiś kawał kory, z której wyrastają wiechecie takich szyszek - męskich lub żeńskich), ale rośnie tylko tutaj w głębi pustyni, więc obowiązek turystyczny nakazuje. Nie spodziewaliśmy się byli, że będzie nas to kosztować tyle kilometrów krążenia po bezdrożach. Część bezdroży okazała się niespodziewanie bardzo atrakcyjna - nawet na mapie zaznaczono ją jako 'krajobraz księżycowy', acz nigdzie w przewodnikach się z takim punktem programu nie spotkaliśmy. Krajobraz jest faktycznie jak z księżyca, w sumie nawet nie wiem jak go opisać - płytkie dolinki w skałach, kojarzące się z 'wyjazdem z kamieniołomu'. Jednak zdecydowanie wart zobaczenia. Trafiliśmy tam, bo zamiast pojechać do welwitschii od strony drogi C28 (trasa krótsza i oznakowana) uparliśmy się do niej dostać od strony B2 przez D1991 (nieoznakowana i naokoło). Niemniej moon landcape grzechu wart! Według znaków jest tam park i 'permit required', ale pojechaliśmy na pałę i nikt nas nie sprawdzał. No chyba, ze ten permit jest ze względu na okoliczne kopalnie uranu. Swoją drogą mijaliśmy na drodze pick-up'a oznaczonego znakami Swakop Uranium i napisem Radioactive -ciekawe, czy wieźli kilo uranu.
A potem około 150 km dojazdu do Spitzkoppe Rest Camp - przefajnego kempingu między masywem Gross Spitzkoppe a towarzyszącym masywie Padoks. To może nie najwyższe szczyty Namibii (lokalny Materhorn), ale nad wyraz atrakcyjne, wyrastające pionowymi czerwonawymi skałami na zupełnym pustkowiu (sawanna), które z daleka przypomniały nam Ha Long, tyle że na lądzie. Zgadujemy, że jest to miejsce nader popularne, gdyż jadąc tu mija się całe rzędy kiermaszy z wyeksponowanymi wyrobami z kryształów (chyba). Najwyraźniej jest to sposób na życie dla ludności zamieszkującej wszelkiego typu baraczki, sklecone z czego się dało i rozrzucone po płaskiej i słabo zarośniętej okolicy.
Poszczególne miejsca kempingowe są rozrzucone i znacznie oddalone od siebie. Zajmujemy nr 4 (ponoć najfajniejsze to nr 5 o 14) pod malowniczą skałą z widokiem na zachód słońca, za to niestety nieosłonięty od wiatru. Szczęśliwie nie wieje. Zanim słońce zniknie rozbiegamy się w krótkiej sesji zdjęciowej, a potem relaksujemy się w namiastce pikniku, głaszcząc się dobrobytem nabytym w supermarkecie. Jednak zdecydowanie brakuje nam tych dwóch godzin dnia. Gdyby słońce później zachodziło, mielibyśmy tą chwilę na wypoczynek po jeździe, a nie od razu do namiotu i spać. Niemniej dzisiejsza namiastka pikniku baardzo dobrze nam zrobiła. Zobaczymy, czy rano znikną chmury, które zaatakowały nam niebo i usiłowały się wdrapać na szczyty Spitzkoppe.
PS. Coraz bardziej tęsknię za trawą, zielonymi krzakami i niebieskimi jeziorami.
314km (3075km)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018