Witaj przygodo

Start jak start. Wylot jak wylot. Tanie linie lotnicze jak tanie linie lotnicze. Poniżej raczej informacje techniczne dla zainteresowanych organizacją podróży. Zaś zainteresowanych bardziej epickimi opisami zapraszam do kolejnego wpisu od razu.
Lotnisko w Kutaisi zadziwiająco nowe, z dobrą infrastrukturą (kantor, bar, informacja turystyczna). Obsluga sprawna. Każdy wjeżdżający do Gruzji po raz pierwszy dostaje butelkę wina od oficera.
Przejazd z lotniska bez problemu w dowolną stronę - od Batumi po Tbilisi - linia Georgian Bus. Bilety kupuje się na stoisku w hali (można płacić kartą! obsługa po polsku). Z wykupionym biletem (do Kutaisi - 20GEL czyli 9$) idzie się przed budynek, gdzie czekają busy, trzeba się ulokować w jakimś w 'swoim' kierunku. Firma oferuje też przejazdy z dowolnego hostelu w Kutaisi na loty nocne (o 3 w nocy) za 5GEL.
W 8 osób jedziemy do Tbilisi. Okazuje się, ze to nie 2:40 (jak twierdzi Google) tylko 3:30-4 godziny. I faktycznie tak jest, pomimo, że Pan pędzi jak szalony (kierowcom gruzińskim nie przeszkadzają w jeździe znaki, skrzyżowania, linie na jezdni, ani jakieś tam kierunkowskazy). Jest tak dlatego, że: Pan najpierw tankuje, potem załatwia jakieś swoje interesy w kilku miejscach, a w końcu zatrzymuje się w jakimś miejscu na jedzenie, chociaż nikt nie jest głodny, a raczej nie zdążył wymienić waluty na stosowną (nota bene miejsce dość przyjemne, bo hala jadalna postawiona była na moście ponad strumieniem i wodospadem). Niewygody trochę rekompensują widoki gór i rozlewisk rzek (mnie kojarzyło się to z Mongolią nie wiedzieć dlaczego), acz pracowicie upstrzone niedokończonymi budowami (w tym samej autostrady) oraz niedokończonym trupami post-sowickich tworów architektonicznych, które uparcie nie chcą wyzionąć ducha i zniknąć. Szkoda tego kraju i jego bogactwa, który musiał tu być wcześniej i został skuteczne stłumiony. Na szczęście nie wszystko umarło.

Komentarze (0)