Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Ameryka Południowa 2008    Ku wulkanowi?
Zwiń mapę
2008
09
wrz

Ku wulkanowi?

 
Chile
Chile, Pucón
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8271 km
 
Czyli do Pucon. Kraina jezior, ktora podobnie jak Patagonia ciagnie sie po stronie zarowno czilijskiej jak i argentynskiej. Pucon zachwalany byl wielokrotnie przez wielu spotkanych, ze ladnie, tylko ze strasznie turystycznie. Doprawdy prawda, trzeba tylko wziac poprawke, ze jest zupelnie asezonalnie teraz. Niemniej po kolei...
Koli 7mej dojezdzamy do terminala Pullmana w Pucon. Koniec 10godzinnej drogi klasa semicama. Tutaj nalezy sie pare slow wyjasnienia na temat tutejszego transportu autobusowego. Po pierwsze dziala rownoczesnie wiele firm i... kazda posiada swoje dworce. W Santiago sa co prawda dworce wspolne, lecz jest na nich mnostwo kas, bo nie tylko ze rozne firmy, ale tez w obrebie jednej firmy sa odrebne kasy do roznych regionow Czile. Obled.
Po drugie autobusami jezdzi sie tu niesamowicie komfortowo. Nie dosc, ze drogi sa bardzo dobrej jakosci (lepsze niz w Polsce momentami), to do kompletu autokary sa bardzo wysokiej klasy. Jechalem do Pucon dwupietrowym - na dole klasa cama, na gorze - semicama. Roznia sie wlasciwie szerokoscia fotela (na dole sa 3 siedzenia w rzedzie, a na gorze 4). Fotele sie zas rozkladaja w pozycje pollezaca - wychyla sie podnozki i mooocno wychyla oparcie w tyl. Komfort pelna geba. Do tego obsluga na pokladzie, jakies soczki o poranku. A obslugi to jechaly tam ze 4 osoby. Autobusy posiadaja system kontroli predkosci i punktualnosci, ktory caly czas wyswietla jakies tam informacje (np. predkosc). No w gestii PeKaeSu to jestesmy dalego za Czile, sadzac po opisie podrozy Gochy nad morze.
Poza tym, zeby bylo jasne. To najbardziej rozwiniety kraj z tych odwiedzonych przeze mnie wakacyjnie. Jak w Polszcze, a czasem lepiej. Poziom cen tez mniej wiecej podobny, przynajmniej w miejscach, gdzie bylem. Z ciekawostek: w sklepach na stoiskach z wedlinami i serami obsluga nosi takie specjalne maseczki na twarz i na wlosy (wybor towarow nieprzecietny).
Wracajac do tego Pucon o poranku. Uderzylem od razu do wybranego hostelu - ecole (polecam). Myslalem, ze to duze cos, bo tyle sal niby, a tu malutki, kolorowy, drewniany, domek z bajki normalnie. Dorm 4osobowy za 8000$ i jak zwykle jestem sam w pokoju. Mila pani stala sie jeszce milsza, gdy zapytalem sie o wyprawe na Villaroce czyli tutejszy wulkan (40000$). Czynny wulkan - na szczycie mozna zobaczyc czasem erupcje lawy czy tez dymow. W miescie sa nawet ostrzezenia, co robic, jakby cos tam kiedys... Wiec ta mila pani, odprowadziwszy mnie do pokoju, wyjasniwszy dzialanie lazienki, powiedziala, ze do parku Huerquehue moge dojechac samodzielnie (czyli nie musze placic za wycieczke z przewodnikiem) i autobusy publiczne sa ok. 8.30. Czyli jesli chce to musze natychmiast. Chcialem. Udalo mi sie tylko przepakowac podreczny plecak, skorzystac z bajecznej lazienki (sliczna niebieska malutka drewniana itp) i do minibusu zdazylem w ostatniej chwili. Turystow niewielu. I tak z nocnego autobusu trafilem prosto do busu w park atrakcyjny.
Do tych krzakow nie byle jakich wieziono nas koli godziny. Na zakonczenie to jakas polna droga po gorach i wawozach. Na zoakonczenie wejscie do parku. Platne, a jakzeby - inne ceny dla chileano (2500$), inne dla extranjero (4000$). Jak w Indiach i ZSRR.
Szlag jednodniowy to Los lagos, czyli do trzech uroczych jezior - Chico, Verde (czyli zielone, ktore okazalo sie raczej Blanco) i Toro. W gore 3 godziny, w dol 2, w sam raz zeby zdazyc na nastepny autobus (sa 3 - 9.30, 14.10 i 17.10, jakby co).
WoW. Tak sobie ide... Pogoda przecudna. Najpierw wzdluz jednego jeziora, ale za to przez prawdziwy gaszcz chyba bambusowy. Niektore rozliny podpisane - jak park to park. Potem opustoszale piknikowisko. Zestaw bud z jedzeniem na nim, wszystkie zamkniete. Skoro dzis przeszlo tamtedy w sumie jakies 10 osob to sie nie dziwie. Jakies mostki, potoczki i zaczyna sie wspinaczka. Po drodze odejscia jeszcze do 2 atrakcyjnych wodospadow. A potem zaczal sie snieg. Po doswiadczeniach Peru, gdzie na 4000 mnp nie bylo sniegu mnie zmylily. Tu jest juz od 1000m. Powiedziec, ze buty sobie przemoczylem to drobny eufemizm. Znow sie beda 3 dni suszyc. Niemniej brne przez ten snieg, brne i dobrnalem. W tej zimie jeziorko zielone (Verde) okazalo sie byc jeszcze zupelnie Blanco (biale).
Jak sie pozniej okazalo jako jedynemu sposrod wszystkich grupek, ktore wracaly tym samym busem udalo mi sie dotrzec do wszystkich 3 jezior i obu wodospadow. Reszta albo zaniechala wszesniej albo nie zdazyla.
A na szczycie arukarie!!! Normalny las arukariowy. Jesli rosna na sniegu, to dlaczego w Bieszczadach na ten przyklad ich nie ma?! Poza tym widoki atrakcyjne nie tylko na te jeziorka (jak Duszatynskei troche), ale i na szczyty pobliskie w tym osniezony wulkan (2800mnpm). Jakos mi sie go tak odechcialo. Zima mnie zniechecila. Moze kiedys latem tu wroce na dluzej? Zreszta jutro i tak ma nie byc pogody, wiec wypraw nie bedzie (jak sie dowiedzialem, moge sobie w zamian pojezdzic z Mapuczami na koniach, ale zeby w deszczu?!). Zreszta chyba nie mam za bardzo szczescia do tego Puconu, bo nie dosc ze poza sezonem i zima, nie dosc, ze na wulkan nie wejde, nie dosc, ze pogoda marudzi, to jeszcze okazalo sie, ze tutejsze naturalne gorace zrodla (Pozons) rzeka zalala i do konca tygodnia nie ma wyjazdow. Wszystko wskazuje, ze trzeba mi sie stad wynosic. (o zaczelo wlasnie lac...)
Jeszcze slowo o samym miescie przespacerowanym przeze mnie po powrocie z gor i doprowadzeniu sie do uzywalnosci higienicznej. Pucon jest niewatpliwie hiperturystyczny, a teraz trwa w hibernacji oczekujac na sezon. Jak dla mnie troche skadnynawskie, choc jeszcze zadnego skandynawskeigo miasteczka nie widzialem. Niemniej jest do przyjecia - czyste, zadbane, regularne, przyjazne (procz cen). Domki takie male, kolorowe i drewniane i o dziwo sensowne architektoniczne, a nie jakies tam baraki. Moze bardziej te domki w okolicy niz samem miescie. Lezy nad jeziorem Villaroca (jak wulkan i miasteczko obok, mniej napastliwe turystycznie). Na glownej ulicy atakuja agencje turystyczne ciagnace na wulkan, kanioning, splywy, spadochrony, termy. Jest nawet jedno kasyno! Wszedzie hostele, hotele, zajazdy, internetcafe, knajpy itede. Chyba nietrudno sobie wyobrazic jak to za 2 miesiace bedzie wygladac.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018