Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Ameryka Południowa 2008    Wodospad od strony argentynskiej
Zwiń mapę
2008
21
wrz

Wodospad od strony argentynskiej

 
Argentyna
Argentyna, Iguazú Falls
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11720 km
 
Caly dzien przy wodospadzie od strony argentynskiej. Wrazenie ogromne, ale... absolutnie mam dosc wodospadow na jakis czas.

Pozbieralismy sie rano w nowym skladzie. Tym razem francusko-meksykansko-boliwijskim. Serio. I dojechawszy do parku (znow 40$) lazilismy tam caly bozy dzien. O ile brazylijska strona daje widok raczej panoramiczny, o tyle po stronie argentyjskiej mozna podchodzic do tego wodospadu na wiele sposobow i w wielu miejscach. Jak pisalem lazenia na caly dzien. I od gory i od dolu i od srodka. Piekne slonce tym razem. Orzeszkowa nie jestem widokow nie bede opisywal. Niemniej... no jaja opadaja. Palmy, jakis busz a la dzungla dookola, a tego buszu wylaza mrowkojady, zeby zebrac jakiegos jedzenia od turystow. Wielkie jaszczurki i kolibry (nie zebraja niczego) i takie wielkie ptaki podobne do sepow i jakies stada motyli, ktore czasem wygladaja jak jesienne liscie porwane przez wiatr, bo maja kolory od jasnozoltego po ciemno czerwony (i zielone i niebieskie i w ogole). Te wodospady jak opadaja, to na srodku tworza wyspe i na nia mozna lodka poplynac i jest tam kawalek plazy z drobnych kamyczkow i... bursztynow (chyba) i sie tam wybyczylem. Na tej wyspie jest kilka stanowisk widokowych na wodospady tak z bliska. I widac z niej jaki piekny kanion tworzy rzeka jak juz sie wywodospadzi. Taki skalisty kanion, w ktorym sie wije, a na scianach kanionu panoszy sie dzungla. A przede wszystkim, jak sie tak paleta po tych cudach to... co chwila pojawiaja sie tecze w tej rozbryzgujacej sie wodzie. No raj po prostu.
Spotkalem oczywiscie i Paule i Nikaraguanos i Francuzow z wczorajszej wycieczki. Wrocilismy jak zamykali czyli kolo 18. Po wczorajszym przemoczeniu troche mnie zlozylo i przeziebilo, wiec na zakonczenie juz mialem serdecznie dosyc. Ale zlego cholera nie bierze.
Odpoczawszy troche udalismy sie na kolacje w towarzystwie jeszcze bardziej miedzynarodowym, bo Alina zapoznala gdzies kolejnych francuzow i amerykanow i australijczykow i nie wiem kogo tam jeszcze. Celem byla parilla. Trzeba w Argentynie sprobowac. Jest to absolutny zwal roznego typu mies i kielbasek i kiszek z grilla. Sie tak siedzi z chlebem i salatkami i kelner co chwile donosil po kolei cos upieczonego i jak sie mysli, ze to juz koniec to przychodzi kolejny kawal. A to kaszanke (tylko bez kaszy; jak sobie uswiadomilem, ze to wlasciwie upieczona krew, to mi przestalo smakowac), a to kielbaski, a to kawal zeberek, a to kawal kurczaka, a to kolejny kawal wolowiny... W polowie kurczaka juz wysiadlem. Wiem, cos mi sie stalo, ale moze taki zwal mies mi zycie uratuje.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
oboski
oboski - 2009-04-27 21:23
Aż chce mi się tam dać nura...
 
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018