Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Peru, Boliwia 2007    Utknelismy...
Zwiń mapę
2007
10
wrz

Utknelismy...

 
Boliwia
Boliwia, Oruro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2172 km
 
Budze sie w sloncu, ktore jest dobra wrozba, gdyz tak zle zapowiadajace sie Oruro ostatecznie podarowalo nam piekny wakacyjny dzien. Spiwor Lukasza mowi, ze w pokoju jest 23 stopnie - pelny luksus. No tylko prysznic kopie (pradem). Pozniej ustalilismy, ze to moze w ramach uproszczoneych zabiegow kosmetycznych serwowanych gratis. A propos kosmetyki - cholera, nie dosc, ze nie chudne, bo mnie soroche nie chce maltretowac, to jeszcze uszczerbki na urodzie ponosze (rozbity nos).
F4 wstaje tez sprawnie, choc blokuja ich mokre wlosy po prysznicu. Przejsciowka Lukasza uszczesliwia tlumy, bo uruchamia suszarke (nota bene prad w Boliwii jest ´lepszy´ niz w Peru, bo suszarki dzialaje OK).
By nie tracic czasu udajemy sie na chwile do inetcafe. Wyszedlszy z hotelu orientujemy sie ze mieszkamy w zaglebiu meblowym (same sklady wokol hotelu). Dostrzegam ciekawy mebel – szafka z prasowalnica na gorze. Pomyslowosc ludzka nie zna granic!
W inetcafe jest tylko 1 komp... Przed sniadaniem udaje mi sie jeszcze zgrac zdjecia na dysk, by miec miejsce na nowe, przez co spozniam sie na sniadanie. Panstwo w miedzyczasie ustalaja, ze ociagu faktycznie nie ma, ze jedziemy autobusem o 21 i ze chyba jednak pojedziemy wspolnie na wyprawe dzipem po Salar z Uyuni (miast Tupizy). Super!
Po sniadaniu Tomek z Przemkiem skoczyli sprawnie po bilety, my towarzyszylismy paniom w zakupach - skarpety, okulary. Zelu do kapieli w Boliwii nie znaja, zwykle mydlo musi wystarczyc.
Plecaki do przechowalni (moze nawet jeszcze tam sa?) i znajdujemy busy do Obrajes - gorace zrodla 25 km od Oruro. No w koncu trzeba sobie jakos zycie umilic. Znajdujemy bus totalnie zapchany, ale widzac nasza szostke kierowca drugiego sprawnie decyduje sie nas wziac za 60 boliwianos (4pln od leba). Oszolomieni ta suma wsiadamy. Jedziemy znow przez Altiplano w sloncu. Tyle razy o nim pisalem,z e sobie juz daruje. Po drodze mijamy inne gorace zrodla, ktorych w przewodniku nie polecano... Brudna kaluza wsrod piachow z grupka osob pioracych ´cos´ nas troche oniesmiela i zmusza do zabawnych domnieman, co to nas tam czeka. W pewnym momencie wan skreca w piaszczysta droge ku piaszczystym wzgorzom. Krotka wizja zbiorowego morderstwa... Jedziemy bezdrozami, wsrod piachu, pod prazacym sloncem i tylko kierowca wie dokad. W kazdym badz razie nikt chyba nie przypuszcal, ze dotrzemy do tak luksusowego, duzego, czystego i przyjemnego basenu z goraca woda. Przebieralnie, boksy, prysznice (no to akurat slaba czesc), lezaki, zadaszenia, zeby slonce nie przygrzalo, stoliki pod parasolami z trzciny... Wskakujemy do wody i WAKACJE pelna geba! Nikt sie tego nie spodziewal. Okazuje sie tylko, ze plywanie w goracej wodzie na prawie 4000mnpm bnie jest takie proste. Pozyczamy wiec pilke i stanowimy totalna, rozwrzeszczana atrakcje dla autochtonow, ktorzy z zoologicznym zainteresowaniem obserwuja nas z brzegow.
Po ponad godzinie i jeszcze sesji zdjeciowej z rozgoryczniem, lecz ku uciesze czekajacego na nas kierowcy wyczlapowujemy z wody. Heh... Na pocieszenie okazuje sie, ze pilki nie pozyczylismy tylko zakupilismy. I dobrze - bedziemy mieli co robic na Salar :)
Wracamy do miasta - wizyta w muzeum antropologicznym (najciekawsze sa mumie oraz maski robione na okazje odbywajacego sie tu w czasie karnawalu festiwalu El Diabolo). Pozniej klimatycznym tutejszym autobusem z rozbita przednia szyba, przypominajacym amerykanski schoolbus, tylko ze wymalowanym w radosne kolory oraz oblepionym nalepkami jedziemy do centrum. Na obiad dla odmiany pizza (buee). Spacer po centrum (plac 10 lutego) uswiadamia nam, ze nie takie Oruro straszne na jakie wygladalo. Czystawo i cywilizowanie. Place z zielenia, ludzie ubrani tak normalnie, fontanny, spokoj. Spedzilismy nieoczekiwanie mily wakacyjny dzien.
A teraz czeka nas 9 godzin jazdy nocnym autobusem...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
anthem
anthem - 2007-09-10 19:54
no i co tu komentować ::dupa::
 
Michau z Falbanicy
Michau z Falbanicy - 2007-09-11 11:35
Ach-ach, i co tu napisac po komentarzu jak wyzej? ;-)))
Troche niedopisuje ostatnio, ale postaram sie to szybko nadrobic. Zreszta, moze to wyobraznia nie dopisuje raczej, bo otoczeniek lokalne do niczego - deszcze bez ustanku, bloto falbanickie, zimno i niefajnie... Cisnienie atmosfreyczne przyciska do poziomu gleby :-| I ten nasz sejm nieszczesny, i w ogole. Tak, BFK, tak - trzeba mi bylo jechac z Wami :-)
 
anthem
anthem - 2007-09-11 15:36
w końcu pojawiła się treść
A propos zgrywania zdjec, w krakowie na łagiewnickiej znalazłem sklep gdzie 4GB SD kosztowała jakieś 130 zł - jak to wszystko tanieje
 
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018