Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Peru, Boliwia 2007    Ku Salar de Uyuni
Zwiń mapę
2007
11
wrz

Ku Salar de Uyuni

 
Boliwia
Boliwia, Uyuni
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2478 km
 
No coz, tak blogo zapowiadajaca sie nocna podroz autobusem okazala sie byc przezyciem nie lada. Zaczelo sie niewinnie. Dojechalismy na dworzec, gdzie ku uciesze gawiedzi przeprowadzilismy gry i figle z pilka (w efekcie dzieci placza, sprzedajacy bilety traca rozmach, pelny brak zrozumienia). Wsiadamy... o jakie wygodne fotele, smierdzi, ale wywietrzymy itepe itede.
Ujechalismy w takich luksusach jakies 40 km. Za Santiago de Huani droga normalna sie konczy. Teraz jedziemy traktem ubitym i tylko mijajace nas z naprzeciwka ciezarowki swiadcza o tym, ze jednak dokads ta droga prowadzi. Podroz jak rajd Paryz-Dakar w poprzek ornego polar PGR. Trzesie tak, ze mi strup z nosa na dobre odpadl…
Wszystko sie telepie. Buty uciekaja spod siedzen. Tomek stwierdza, ze zaraz beda koce kondorom (spiacym autochtonom opatulonym w czapki, puchowki i narzutki) uciekac, a za nimi pobiezy lama Lukasza. Z Kaska ryczymy ze smiechu do lez, L probuje nas uciszyc, kondory patrzac spode lbow. Z nudow probujemy zuci liscie koki. Nestety wyschly i po 3 mionutach plujemy. Niemniej jezyki nam dretwieja, glupawka sie wzmaga. L straszy, ze bedzie zygal, bierze Validol.
Autobus staje gdzies. Przez okno widzimy jakis bar dworcowy a la lata 70. Na chodniku siusia dziewczynka - karcimy, dziewczynka sie nie zawstydza (kurcze, zawsze cos z sikajacymi dziewczynkami sie mi musi przydarzyc…)
´Co to za Kozia Wolka?´´A wlasnie, jak jest Kozia Wolka po hiszpansku?´ No i tu burza mozgow tworczych. Slownik milczy w tem temacie (nawet ´woli´nam nie chcial przetlumaczyc) Wiec w wersji pierwszej dochodzimy do ´La preferita de alpaca´( preferita od preferir, a skoro koz tu nie maja, to alpaka jest na miejscu). W wersji drugiej de alpace zamieniamy de botas-ami czyli... kozaczkami. Tez blisko. Ocieramy lzy, autobus jedzie dalej.
Wokol cudne niebo – inne... Podziwiamy je towarzysko przy siusianiu na ostatnium postoju. Najwyrazniej to towarzyskie siusianie przy gwiazdach pomaga mi zasnac, bo budze sie dopiero na miejscu. Uyuni 4.20 - kierowca pobil rekord przewodnika.
Lukasz ledwie zyw - wstrzasniety podroza w sensie doslownym i przenosnym caly dzien nie moze sie otrzasnac.
Zamiast taksowki decydujemy sie na nocny spacer po ciemnym i zimnym miescie (kwadry mieszkalne oddzielone szeeerokimi ulicami). Dobrze, ze mamy zabookowany nocleg. Pani jeszcze na dobrze nas nie wpusciwszy juz oferuje wycieczke na Salar. Chwilunia... najpierw spac.
Pobudka – orkiestra deta blaszana. Po pierwsze skad?!? Przypominam sobie ze za plotem jest Villa Militaria (cokolwiek to nie znaczy). I w ogole to co oni maja z tymi orkiestrami?! (Pozniej w dzien zawodzi trabka, a w nocy jeszcze werble i do tego musztra nocna czyli druzynowe okrzyki w ciemnosciach). Pobudke orkiestralna popiera pani myjaca okno naszego pokoju, a przede wszystkim silne slonce saczace sie do srodka. Lukasza termometr wskazuje 21 (zluda).
Wstaje, ide sie mys pod ogrzewaczem przeplywowym, ktory tym razem nie kopie. Gdy wracam Lukasz sie budzi i powoli wypelza reszta zalogi z niejakim obledem i wstrzasnieniem na duszy.
Dzien przebiega dosc sprawnie i slonecznie i znow wakacyjnie. Ciagly bieg zdarzen nie da sie zatrzymac. Jemy sniadanie na sloneczku (cud ze oniemialemu zakrwawionemu chlopcu w czarnej czapce udalo sie nas obsluzyc do konca, to nic ze keczup do jajecznicy podal po jej zjedzeniu). Za trzecim podejsciem z przekonaniem decydujemy sie na trek 4-dniowy: podroz przez Wymarzony Salar, treking na wulkan, laguny, kaktusy, gejzer, jeziora, flamingi, czerwono, zielono, bialo, niebiesko... za duzo tego na raz. Po drodze przyjdzie sie nam rozstac z niezrownana F4, bo oni zostana na granicy chilijskiej. Ale to dopiero przed nami.
W ramach blakania wakacyjnego odwiedzamy jeszcze niesamowite miejsce - cmentarz lokomotyw. Droga do niego wiedzie przez bezkres smieci, jedno gnojowisko i dol na flaki krowy, ktory namierzyla Kaska (nawet nie wymiotujac). Niemniej cel jest wart poswiecen. Dzikie miejsce na pustyni, gdzie poczywaja zwloki kilkudziesieciu chyba lokomotyw i wagonow. Malowniczosc nieokielznana, wszystkich opanowuje szalenstwo foto. I wlasciwie to juz koniec dnia. Jeszcze tylko podpisac umowe na trek, odebrac pranie z pralni, znalezc pare pudle na rzeczy, ktore zostawimy wyjezdzajac na pustynie...
No to znikam na dni 4. Mam nadzieje, ze dni 4 niezapomniane (w jak najlepszym znaczeniu).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (15)
DODAJ KOMENTARZ
anthem
anthem - 2007-09-10 20:00
Skoro nie ma co komentować - jak zwykle - to napiszę prośbę, aby za boga, Pan Bartosz nie kumał się z żadną partyzantką boliwijską!
O proszę, co z tego może wyniknąć: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4475969.html
Od partyzanki jak najdalej i proszę wracać z dużą ilością ładnych zdjęć!!!
 
Narcyzka
Narcyzka - 2007-09-10 23:34
BArtus - Ty mi i tak musisz potem wszystko dokladnie opoiwiedziec i zdjeciami podeprzec swoje zmyslone historie, Ty sie dowiedz czy oni nie chce sie uczyc polskiego, naszej historii i tanca - to ja tam z misja pojade- uwazaj na siebie ja bowiem na kareoke zwichnelam sobie powaznie noge i kulawam, caluski mocne,
Panie Wojtku no pracuje troche coz poczac - uklony w strone Zakopanego
 
Pingwin
Pingwin - 2007-09-11 10:30
A pingwiny tez niezle sie maja. Jak nos i uklad trawienny? Tu pogoda tez zmienna, wiecej zimna i deszczu. Nawet Krakow zagrozony byl ze strony Wisly, ale po strachu. No to wedrujcie dalej szczesliwie. Czekamy na nowe zapisy i fotki. Pozdrowienia dla calej paczki.
 
Michau z Falbanicy
Michau z Falbanicy - 2007-09-11 11:36
Serdecznosci dla Pingwinow zasylam :-)
 
Pingwin-y
Pingwin-y - 2007-09-11 12:55
Pingwiny dziekuja! No i szkoda, ze Michau nie pojechal na podboj Ameryki Pld. Slemy pozdrowionka rowniez serdeczne dla calej Rodzinki!
 
Michau z Centraly
Michau z Centraly - 2007-09-11 17:18
no to Bartek powinien byc zadowolony: nawet jak brak wpisu to zycie spoleczne na jego blogu rozkwita! :-) usciski dla wszystkich!
 
Milamber
Milamber - 2007-09-11 20:00
He he - jeszcze troche i sie okaze, ze nawet jak nie ma tresci przez B wstawionej to i tak jest co czytac bo komentarze robia sie coraz przedniejsze:)
Pozdrowionka dla wszystkich piszacych i czytajacych!!

Nellu a TY sie juz szykuj na przyjazd do Krakowa bo tu sie na doslownie calonocna SCIANE ZDIEC zanosi:)
 
Milamber
Milamber - 2007-09-11 20:02
Ojj oczywiscie ZDJEC nie ZDIEC :)
 
fanki
fanki - 2007-09-12 09:01
Dzień dobry p.Łukaszu i p.Bartku.Jak to podróże po świecie oddalają ludzi od szarej rzeczywistości - te "fanki" to admin.z KI .Nie śledzimy Waszych przygód i wrażeń codziennie /obowiązki mamy od 8 do 16 inne/, ale od czasu do czasu hurtowo nadrabiamy zaległości i bardzo zazdrościmy wrażeń i widoków.Pozdrawiamy z wyjątkowo słonecznego dzisiaj Krakowa / bo od dwóch tygodni albo leje deszcz albo leją się politycy/
 
Michau z Falbanicy
Michau z Falbanicy - 2007-09-12 11:27
Hmmm, 4 dni? Tzn. na pustyni nie ma netu? "Po czym wnosisz?" ;-)))
...a juz nabieralem podejrzen, ze "Fanki" to studentki, ktore chca miec piatki ;-)

Szczesliwego maszerowania calej grupie winszuje :-)

p.s. Nie wiem, jak w innych czesciach naszego kraju, ale w Centraly cisnienie wzrasta ;-) hehe
 
MG
MG - 2007-09-15 22:52
Pozdrawiam uczestników wyprawy. :))) Przeczytałem uważnie relację z 11.09 i już wiem,skad milczenie w ostatnich dniach. Czekam niecierpliwie na kolejne oznaki życia. :))
 
Kaska-F4
Kaska-F4 - 2007-09-16 02:33
Siemanko tu F4! Dotarlismy cali i zdrowi do San Pedro, calkiem fajna miescina, pewnie bysmy razem tu fajnie zabawili:)).. zaraz po waszym odjezdzie za jakies 20min byl autobus i wszystko poszlo sprawnie!! Mam nadzieje , ze wy rowniez przezyliscie ten powrot z brygada "RR" i jestescie juz daleko od biura "Julitt" - czekamy na wiesci na blogu tudziez na maila, Bartek czy czasem nie znalezliscie mojej bialej bluzy z kapturem w aucie bo jednak zostawilam?:((((.
My jutro robimy Atakame i w poniedzialek rano jedziemy do Santiago dopiero w poniedzialek bo nie bylo biletow wczesniej- wszystko wykupione bo maja jakies swieto tz, Dzien Niepodleglosci jak dowiedzieli sie chlopaki u pani w kasie biletowej:)))...no coz dalej przygoda:)))....
tym czasem do uslyszenia:)) i pozdrowionka od F4 dla F2:))
 
kvolo
kvolo - 2007-09-16 03:54
Drogo F4, Dotarlismy do Uyuni, ale jak to nie pytajcie. Opowiem wkrotce. Bilety czekaly, tepego Pana w Juliet opierkrzyczalem, bez efektu. Ciesze sie ze przynajmniej u Was cywilizacja zakwitla. Bluzy nie znalezlismy niestety. Buziaki,
 
AGA I EWCIA
AGA I EWCIA  - 2007-09-17 21:27
Hej!!! Tu kumpele Kaśki-F4!Własnie dotarł do nas Kaski mail i jesteśmy... WOW, ale ubaw po pachy, a do spazmów śmiechu doprowadziła nas historia z podróży "nocnym PKS-em";mocno wchlonąl nas klimat w autobusie i wiemy jaki "kręciliście film" z "kozią wólką" itp
PS
Kaska, daj znać kiedy bedziesz dokładnie, tupiemy nóżkami i czekamy na foty.
pozdrowienia z słonecznego i ciepłego Sopotu... dla Was chłopaki, i dla F-4
Wracajcie cali i zdrowi.
 
Michau z Falbanicy
Michau z Falbanicy - 2007-09-18 12:25
Hehe, "biala bluza" za pierwszym razem odczytalem jako "biala bielizna" (ale z kapturem??? swiat idzie do przodu, nie ma co ;-)
Umysl ludzki kryje w sobie wiele mozliwosci ;-)))

ciskam i tez tupie nozkami. na foty :-)
 
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018