Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Peru, Boliwia 2007    Dzien 3: Przez laguny i flamingi
Zwiń mapę
2007
14
wrz

Dzien 3: Przez laguny i flamingi

 
Boliwia
Boliwia, Laguna Colorada
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2849 km
 
Ranek… Radosnie wstajemy. Hihi, haha, sniadanie (nalesniki! trzeba tipowac gospodynie koniecznie!) Jeepa nie ma, ale pewnie wroci na 8ma (pomaga tym co sie zapadli? jaki dobry ten nasz kierowca…) Mija 9ta… 9.30… jeepa nie ma.
Nasz cipowaty bezzebny imbecyl (czyli przwodnik) nie robi nic tylko biega od okna do okna twierdzac, ze jeep juz jedzie. W koncu chlopaki pchaja go do czynu. Znajduja taksowke. Proba uruchomienia jej, konczy sie fiaskiem (enzyna wlana do baku wylewa sie pod samochodem). No to szukamy niego gruchotu (tylko takie tu som). Rozowy mustang po wlaniu wody do chlodnicy i przepchaniu go kawalek rusza… Mowie ´czekajcie tylko wezme wode i jade z wami´. Gdy wracam – juz ich nie ma. No to z Lukaszem i zenska czescia F4 spedzamy czas najpierw na zadawaniu gospodyni wszystkich pytan z rozmowek pol-hiszp. Dowiadujemy sie ze pani ma 31 lat (choc wyglada na 40), trojke dzieki, najstarsza cora w szkole w Uyuni, a w ogole to w Chuvica jest tylko 15 dzieci w tym 6 dziewczynek I 7 chlopcow. Kim jest pozostala dwojka, balem sie zapytac. Pozniej troche blakamy sie po pueblo. W koncu wraca wlasciciel rozowego mustanga – sam. Za drugim podejsciem dowiaduje sie, ze tym razem utknely 3 samochody, 2 wyciagneli, zostal utkniety w soli tylko nasz. To sie nazywa przygoda… Tkwimy w ´the middle of nowhere´, a przed nami caly napiety plan w tym zdazenie na granice chilijska, zeby przekazac F4 kolejnej agencji turystycznej.
Na zakonczenie uzbroiwszy sie w cierpliwosc rozkladamy blekitna plachte (hehe, jak sala europejska na KI) i gramy w kosci napastowani przez lokalnych jovenes (czyli trojke lobuzow). Jest ju znam wsio rawno. Wracaja chlopaki. Bardziej wkurwieni niz umorusani. Okazuje sie ze nasz jeep pojechal pomoc temu zapadnietemu, w wyniku czego sam sie zapadl (co bylo do przewidzenia). I przyjechal trzeci jeep (z naszej agencji o dziwo), ale mimo machania i krzyczenia, podjechal do zapadnietych jeepeow i sam sie zapadl… Jakis festiwal glupoty. Najgorsze bylo jednak to, ze to chlopaki latali jak w ukropie, zas nasz rownie boski co szczerbaty przewodnik oraz grubas z trzeciego jeepa pomagali… nie przeszkadzajac.
Jemy szybki zimny lunch (ryz z tunczykiem z puchy) i jazda. Okazuje sie za zaplanowane na dzis ´Saldadas de piedra´widzielismy wczoraj (to te koralowe kaktusy…) Acha…
No to se jedziemy w dziczy, mijamy drugie solne jezioro, wulkany po drodze (m.in. Ollagua – graniczny z Chile). Rownine pokrywa albo nic, albo tajemnicze kamienie, albo kepy trawy, ktore wygladaja jak dzikie jeze. Od czasu do czasu mijamy stada vikuni. Zapomnialem dodac, ze drogi nie ma (od samego poczatku zreszta). Jedziemy wyjezdzonym wertepem. Kierowca namietnie zuje koke. I niech zuje, jako jedyny tutaj wie gdzie w ogole jestesmy i dokad zmierzamy.
W koncu zaczyna sie frajda… Ciag lagun. Czy malowniczych plytkich cieplych jezior (wody podziemne termalne) z bialymi od mineralow (borax) brzegami i taplajacymi sie w nich uroczo flamingami. Szal foto.
Niestety ze wzgledu na 5godzinny obsuw czasowy do kamiennego drzewa (el arbol de piedra) docieramy juz po zachodzie (zachod byl uroczy, stajemy na foty). Chyba zadna z wycieczek nie ogladale tego drzewa tak jak my… w swiatlach erflektorow samochodowych… Totalny 'challange adventure'.
Jedziemy dalej ku noclegowi. Zeby nie zamordowac przewodnikow czas umilamy sobie zgadywankami. Docieramy do hotelu, a raczej wlamujemy sie pod szlabanem do parku narodowego. Na nic to wlamanie sie nie zdalo, bo straznik z biletami i tak nas dopadl przy kolacji.
Hotel oczywiscie okazuje sie byc chlewem noclegowym, ale nic mnie juz nie zdziwi. Niemniej ostrzegano nas przed tym uczciwie i na pocieszenie dostajemy termofory. Kolacja… pure z torebki plus smazone parowki. Dla oslody ciezkiego zycia wytrawne wino. Pytajac o Lagune Colorada dowiadujemy sie od przewodnika, ze jest tu… tu dookola… 50m. Za ciemno zeby sprawdzic. Spaac..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Lukasz
Lukasz - 2007-09-21 04:25
Ciekawe bylo szukanie taksowki przez przewodnika. Schowal sie za rogiem tak, by jakas przejezdzajaca (jakims cudem) taksowka go przypadkiem nie dopadla. I stal...
 
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018