Geoblog.pl    kvolo    Podróże    Peru, Boliwia 2007    Wycieczka 2 - lodowiec
Zwiń mapę
2007
21
wrz

Wycieczka 2 - lodowiec

 
Peru
Peru, Huaraz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5464 km
 
Druga wycieczka turystyczna na potrzeby emerytow. Celem jest polozony na 5000mnpm lodowiec.
Poczatek standard - sniadanie. Znow jemy w garazu, w ktorym zaserwowali mi pyszne ceviche. Tym razem po kolejnym zadaniu herbaty zwyklej (pierwszym razem dostalismy w zamian wywar z cynamonu, pozniej kawe) pani decyduje sie jednak zakupic paczke. Lukasz w nagrode za straty moralne dostaje az dwie torebki (niestety nie Lipton Unilever). Kawe dla przypomnienia serwuje sie w postaci filizanki goracej wody i dzbanuszka gestego ekstraktu - a zrob se czlecze kawe jaka chcesz.
Potem autobus sie spoznia.
W ogole to panuje tu jakas ciagla fiesta. Wczoraj sztuczne ognie, orkiestry, pochody dzieci, a dzis sztuczne ognie, orkiestry, pochody dzieci. Policjanci zamykaja ulice, traby trabia, dzieci maszeruja. Wszedzie, w kazdej wiosze. Marzanne topia czy jak? (przychodzi tu wlasnie wiosna).
Wioza nas urocza dolina, z atrakcja w formie wizyty w najwyrazniej zaprzyjaznionej knajpie. Nie je nikt z wyjatkiem przewodnikow. Pozniej skrecamy w boczek i podazamy w strone gor wysokich, bo z czapami sniegu. Po drodze jeziorko z babelkami (agua gasificata), wode zielona (no takie oczko co to prawie jak rafa koralowa wygladala), jakies 1000letnie grafiti, agawy, co to kwitna raz na 100 lat w formie 10m kwiatuszkow i w koncu stacja wyjsciowa do lodowca. Zaczyna padac snieg. Czesc grupy pozycza gumiaki (jest tu specjalne stoisko), zeby mogli isc, a czesc kucyki, coby ich wwiozly. My znow nieuzyci, idziemy o wlasnych silach i zasobach.
Dochodzimy do malutkiej jaskinki z lodu - wyraznie widac jego roznoniebieskie warstwy i wisi pare sopli, a spod spodu wycieka strumyk. Bardzo mnie sie to podoba, mimo sniegu w oczy. Potem jeszcze wdrapujemy sie troszke na sam lodowiec. Pan przewodnik krzyczy, ze niebezpieczne i zeby niedaleko, bo szczeliny. W sumie idzie sie wygodnie, jesli ma sie dobre buty. Dostrzegamy dwie panny, ktore owijaj nogi workami na smieci. Nie wiemy po co, bo worki po kilku krokach sie dra i smiesznie powiewaja, a po sniegu idzie sie im jeszcze trudniej, bo slisko. Poniewaz wali sniegiem i niewiele widac, schodze pod lodowiec. Lukasz z poznanymi w busie Czechami prze w gore. No zeby dobic to 5050, z czego jest baaardzo dumny.
W drodze powrotnej zaliczamy atrakcje w formie wizyty w najwyrazniej zaprzyjaznionej knajpie. Funduje sobie picante de cuy czyli danie ze swinki morskiej. Dostaje cwiartke ze smutnie zacisnieta tylna lapka... Z drugiej strony stercza zebra. No, ale jestesmy w Peru, jutro wylot, trzeba sprobowac. I probuje kes, ktory wydobywam z tego udka przez cale 5 min. Mieso smaczne, ale za duzo babrania sie z jego wydlubywaniem. Bedzie tego.
No i znow Huaraz. Teraz jeszcze cos zjesc, odebrac plecaki i nocny odlot do Limy. Zegnajcie wakacje...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kvolo
Bartosz Kwolek
zwiedził 27% świata (54 państwa)
Zasoby: 353 wpisy353 381 komentarzy381 1345 zdjęć1345 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.09.2022 - 07.09.2022
 
 
25.10.2019 - 25.10.2019
 
 
01.12.2018 - 22.12.2018